DOBRY PASTERZ

 

 

Owieczka przycupnęła pod olbrzymim głazem i wstrzymała oddech. Skóra cierpła jej ze strachu. Kroki pasterza zbliżały się. Po chwili dostrzegła jego sandały. Nigdy wcześniej nie widziała ich z tak bliska. Z przeraźliwym chrzęstem zanurzały się w żwirze. Cichutko wciągnęła przez nozdrza trochę powietrza. Ze strachu straciła węch.

 

Pasterz przystanął. Słyszała jego oddech. Czuła, jak uniósł dłoń do oczu, by zlustrować okolicę. Wreszcie ruszył dalej.

 

Zdrętwiałe ciało owieczki przenikać poczęło radosne poczucie wolności.

 

 

OPĘTANY

 

 

Pewnego dnia drogę zagrodził Jezusowi nagi człowiek. Sprawiał wrażenie opętanego. – Diabeł wstąpił weń – powiedział Chrystusowi na ucho jeden z uczniów. – Jak ci na imię? – zapytał Jezus. – Słowa tylko pozornie dzielą świat na rzeczy – usłyszał w odpowiedzi.

 

Jezus wiedział o tym. Myśl ta dręczyła go kiedyś na pustyni.

 

– Skąd jesteś – zapytał ponownie.

 

– Moje źródło wędruje ze mną, moje ujście również – powiedział napotkany.

 

Chrystus zmieszał się. Dalsze pytania nie miały sensu. – Od rzeczy mówi, Panie – wtrącił się jeden z uczniów.

 

– Nie ma rzeczy, do których można by mówić – odparł obłąkany.

 

 

Atrapa, fot. M.Sokołowski

CUD

 

 

Kiedy dotarł do niego rozpaczliwy krzyk – Jezusie! Synu Dawidowy! – Chrystus zatrzymał się. Kazał przyprowadzić do siebie wołającego. Był to przydrożny ślepiec. Wyglądał, jakby ulepiony był z prochu drogi do Jerycha.

 

- Co chcesz, abym uczynił dla ciebie – zapytał Jezus. – Niczego nie pragnę – odparł ślepiec. Chrystus zmieszał się. Wszyscy zawsze łaknęli cudów. Podszedł do niewidomego i objął go. – Błogosławiona niech będzie ciemność twojej drogi – powiedział .

 

Ślepiec z wyrazem szczęścia na twarzy wrócił na miejsce przy drodze.

 

 

KRÓTKA ROZMOWA

 

 

Wracając z modlitwy Jezus napotkał trędowatą. Siedziała na progu domu i patrzyła przed siebie. Poruszony podszedł do niej.

 

– Mogę wskrzesić twą piękną młodość – powiedział współczująco.

 

– Jestem widokiem chmury nad domem – odparła. Przemijamy bez żalu. Zwróć się do kamienia.

 

– Kim jesteś, by mnie pouczać? – przerwał jej Chrystus.

 

– Krótką rozmową z tobą – powiedziała kobieta.

 

 

Anioł, fot. M. Sokołowski

KAC

 

 

Wesele w Kanie Galilejskiej dobiegało końca. Goście byli zmęczeni. Chrystus i uczniowie postanowili opuścić biesiadny dom. Idąc przez sień napotkali leżącego na ziemi pijaka. Sprawiał wrażenie martwego. Jeden z uczniów zwrócił się do Jezusa:

 

- Mistrzu, woda, którą przemieniłeś w wino zwaliła go z nóg. Cóż pocznie ten biedak, kiedy straci moc owoc twojego cudu?

 

- Niech napije się wody – odparł Jezus.

 

 

UZDROWIENIE  CHOREGO

 

 

Chrystus nie zdziwił się, kiedy zakołysało się przed nim wiszące łóżko. Poczuł kwaśny zapach choroby. Spojrzał na umierającego. Wiedział, że wszyscy czekają na cud. Zwrócił się do chorego: - Weź swe łoże i idź do domu.

 

Chory zerwał się i zarzucił sobie to, na czym spał, na plecy. Popatrzył na Jezusa i pytająco rzekł: - Panie? Zebrani wstrzymali oddech. – Słucham cię – odparł Jezus. – Ale ja nie chcę iść do domu. Chcę iść na pustynię...

 

Jezus uśmiechnął się. – Idź, wybór ścian należy do ciebie – powiedział.